W branży motoryzacyjnej coraz częściej można spotkać się z przypadkami, kiedy to pracownicy Inspekcji Handlowej, sami gubią się w gąszczu zagmatwanych przepisów. Kłopoty sprawiają przede wszystkim przepisy dot. homologacji układów hamulcowych.
W czym tkwi problem?
Problemy często pojawiają się nawet w dość oczywistej kwestii sprawdzenia, czy producent wprowadzający daną część na rynek dysponuje świadectwem jego homologacji, który potwierdzi, że część układu hamulcowego spełnia normy bezpieczeństwa i ochrony środowiska.
Części układu hamulcowegoZdarza się, że przedstawiciele Inspekcji Handlowej kwestionują świadectwo homologacji typu R-90, domagając się okazania świadectwa homologacji typu EKG-ONZ R-90, choć w rzeczywistości to jedno i to samo. Wymagania homologacyjne dotyczące choćby okładzin hamulcowych określone są wymaganiami Regulaminu nr 90 EKG-ONZ, obowiązującego od 1998 roku. Warto zaznaczyć, że dyrektywa KE z 1998 roku zawiera przepis, który zezwala na sprzedaż elementów nie mających homologacji R-90, jeśli są one przeznaczone do tych pojazdów, dla których homologacji udzielono przed wejściem w życie dyrektywy 98/12/WE.
Sprawę komplikuje jednak nasz krajowy przepis zawarty w Ustawie Prawo o Ruchu Drogowym, gdzie znajdziemy taką informację – części układu hamulcowego, które mają zostać wprowadzone do oferty, powinny spełniać wymagania techniczne określone w przepisach ustawy, a więc w przypadku okładzin hamulcowych konieczna jest homologacja R-90.
Inspekcja Handlowa stosuje swoją własną interpretację, wedle której nie ma znaczenia, kiedy dana część została skonstruowana i wprowadzona na europejski rynek, natomiast istotna jest data wprowadzenia produktu na rynek polski.
Inne numery utrudniają sprawę
Bardzo częstym problemem jest także brak na opakowaniu takiego samego numeru handlowego danej części, jaki widnieje na świadectwie homologacji. Jest to wynik sytuacji w której nominalny producent np. klocków hamulcowych, kupuje towar w niezależnej fabryce (poszerzając w ten sposób swoją ofertę), a następnie opatruje zakupiony towar własnym numerem katalogowym. Oczywiście dana część posiada homologację – numer wpisany do świadectwa homologacyjnego widnieje bowiem na samym klocku.
Niestety, Inspekcja Handlowa zwraca większą uwagę na to, co napisane jest na pudełku. Warto jednak postawić sprawę jasno i nie dać się zastraszyć. Nie ma bowiem konkretnego przepisu, na mocy którego inspektorzy mogą domagać się od przedsiębiorcy spełnienia ww. wymagań.
Inspekcja niszczy rynek
Takich przeszkód na niezależnym rynku motoryzacyjnym jest znacznie więcej. Toczenie sporów z Inspekcją Handlową naraża firmę na liczne straty, ogranicza prawo konsumentów do wolnego wyboru i niepotrzebnie angażuje pracowników Inspekcji Handlowej – inspektorzy zamiast wykorzystać czas na działania mogące przynieść rynkowi korzyści, tracą czas na często nierozsądne i ciągnące się sprawy.